Prawdopodobnie już je widziałeś: roboty takie jak Pepper, Sophia i Ameca suną z gracją przez hotele, centra handlowe i konferencje technologiczne. Uśmiechają się, machają, a może nawet opowiedzą żart lub dwa (choć nie zawsze dobry). Mają dopracowaną estetykę – eleganckie projekty, ludzkie twarze i tę dziwną mieszankę uroku i niesamowitości, która sprawia, że zastanawiasz się, czy nie żyjesz w filmie science fiction. Te roboty humanoidalne mają być przyszłością interakcji człowiek-maszyna, wprowadzając nas w erę, w której moglibyśmy prowadzić znaczące rozmowy ze sztucznymi istotami.
Jednakże jak dosadnie ujął to Mankaran Singh, założyciel Flow Drive, roboty społeczne to trochę oszustwo. Trudno się z tym na obecnym etapie nie zgodzić. Kiedy pozbędziemy się blichtru i przepychu, funkcjonalność tych robotów sprowadza się do kilku zaprogramowanych interakcji. Punkt widzenia Singha jest jasny: te roboty nie zapewniają długoterminowej użyteczności, którą obiecano. To tak, jakby kupić blender za 10 000 dolarów, który nie potrafi nawet zrobić przyzwoitego smoothie.
Sophia: Kardashian wśród robotów
Weźmy na przykład Sophię. Kiedy po raz pierwszy pojawiła się na scenie w 2016 roku, media nie mogły się nią nacieszyć. Była wszędzie – zdobyła saudyjskie obywatelstwo, wygłaszała przemówienia, a nawet została Mistrzem Innowacji ONZ. To było tak, jakby świat odkrył Beyoncé robotów i wszyscy mieli na jej punkcie obsesję. Ale tak jak w przypadku większości wirusowych sensacji, szum wygasł. Dziś Sophii nigdzie nie można znaleźć, podobnie jak aktora, który miał przełomową rolę w hicie kinowym, ale potem nie mógł dostać kolejnego angażu. Była dowodem na to, że roboty humanoidalne mogą przyciągnąć naszą uwagę, ale bez znaczących postępów szybko znikną w zapomnieniu.

Jednak pomimo tego, że Sophia wypadła z łask, parada robotów nie zwolniła tempa. Na Światowej Konferencji Robotów w Pekinie widzieliśmy ponad 27 humanoidów – w tym Optimusa Tesli (niestety tylko stojącego nieruchomo za gablotą). Filmy z tymi robotami stały się wirusowe, a ludzie byli zarówno zdumieni, jak i nieco przerażeni ich niesamowitym podobieństwem do ludzi. Ale szczerze mówiąc, większość z nich nie robiła nic poza pozowaniem jak modelki na wybiegu. Nasuwa się pytanie: czy naprawdę zbliżamy się do świata, w którym te roboty mogą służyć jakiemuś celowi, czy po prostu oglądamy pokaz magii high-tech?
Giganci technologiczni i roboty gimnastyczne: Imponujące, ale po co?
Postawmy jednak sprawę jasno – duże firmy technologiczne inwestują poważne pieniądze w roboty humanoidalne. Boston Dynamics wyrobił sobie markę dzięki robotom takim jak Atlas, które potrafią wykonywać parkour, salta w tył i pompki lepiej niż większość ludzi. I przyznam, że niezaprzeczalnie fajnie się to ogląda. Ale jest jedna rzecz: czy świat potrzebuje robota, który potrafi uprawiać gimnastykę, czy po prostu budujemy robotyczny odpowiednik sportowców olimpijskich dla samego tego faktu?

To samo dotyczy firmy Unitree Robotics, która zaprezentowała zdolność swojego robota G1 do skakania i obracania się, jakby brał udział w przesłuchaniu do Tańca z gwiazdami. Jasne, to imponujące, ale jakie są rzeczywiste zastosowania? Czy jest gdzieś magazyn, który desperacko potrzebuje robota zdolnego do wykonania potrójnego Axla? Prawdopodobnie nie. Te efektowne demonstracje mogą być zabawne, ale nie krzyczą „niezbędna technologia”.
Humanoidy w prawdziwym świecie: Fabryki, magazyny i nie tylko
Na szczęście nie wszystkie humanoidalne roboty utknęły w tym cyklu popisów. Niektóre z nich okazują się przydatne w prawdziwym świecie. Weźmy na przykład Figure 02 – pomysł Bretta Adcocka, który jest obecnie wykorzystywany w fabrykach BMW. Wizją Adcocka jest nadanie sztucznej inteligencji ciała, a w przypadku Figure 02 ciało to ciężko pracuje w przemyśle motoryzacyjnym. To odświeżająca zmiana w stosunku do medialnego cyrku otaczającego roboty takie jak Sophia. Figure 02 nie zbiera nagłówków; po cichu zajmuje się swoją działalnością, wykonując zadania, które ludzie kiedyś uważali za monotonne lub niebezpieczne.

Jest też Digit, dwunożny robot od Agility Robotics, który znalazł dom w magazynach, pomagając w sortowaniu i podnoszeniu. Nie jest to efektowna praca, ale jest praktyczna. Te roboty nie są po to, by zaimponować uczestnikom konferencji; rozwiązują prawdziwe problemy. To samo dotyczy Apollo firmy Apptronik, kolejnego humanoidalnego robota, który udowadnia swoją wartość w podobnych branżach. Podczas gdy roboty humanoidalne ściskają dłonie i uśmiechają się do kamer, te przemysłowe humanoidy faktycznie przyczyniają się do rozwoju gospodarki – cicho, bez fanfar, ale skutecznie.
Roboty Disneya: Gdzie funkcja spotyka się z emocjami
Jest też Disney, który – ponieważ to oczywiście Disney – robi coś nieco innego z robotyką. Disney Research stawia na roboty, które potrafią wyrażać emocje. Pomyśl o tym przez chwilę: spędziliśmy lata próbując zbudować roboty, które mogą wykonywać zadania, a teraz Disney przesuwa granice, próbując stworzyć roboty, które czują. Na początku brzmi to jak coś prosto z filmu Pixara, ale kiedy się nad tym zastanowić, jest to naprawdę genialne.
Wyobraź sobie, że idziesz do parku rozrywki i wchodzisz w interakcję z robotem, który nie tylko chodzi i mówi, ale także reaguje na twoje emocje. Disney łączy inżynierię z animacją postaci, tworząc roboty, które mogą wyrażać radość, zaskoczenie, smutek – emocje, które rezonują z publicznością. Trung Phan, pisarz i przedsiębiorca, zauważył, jak roboty Disneya wykorzystujące sztuczną inteligencję dopasowują określone emocje do swoich ruchów, czyniąc z nich nie tylko maszyny, ale także artystów.
Disney przesuwa nawet granice tego, co roboty mogą zrobić w produkcji filmowej. Ich robotyczny Spider-Man, który wykonuje akrobacje w Avengers Campus, robi salta i wspina się 25 metrów w powietrzu. To imponujące, ale także praktyczne – roboty takie jak te mogą potencjalnie zmniejszyć ryzyko wypadków podczas pracy kaskaderskiej, oferując wgląd w to, jak robotyka może zmienić branże poza produkcją.

Chiny: Wiodąca pozycja w wyścigu zbrojeń robotów
Oczywiście, podczas gdy my zachwycamy się robotami Disneya i mistrzami parkour Boston Dynamics, Chiny po cichu przewodzą globalnej szarży w robotyce. Dążenie prezydenta Xi Jinpinga do uczynienia z Chin lidera w dziedzinie technologii bardzo się opłaciło. Na Chiny przypada obecnie ponad połowa światowych instalacji robotów przemysłowych, a ich zastosowanie nie kończy się na fabrykach i magazynach.
Chiny wykorzystują roboty, by zrewolucjonizować rolnictwo, edukację, opiekę zdrowotną – jak kto woli. To nie są tylko sztuczki; przekształcają one całe branże. Nietrudno wyobrazić sobie przyszłość, w której chińska rewolucja robotyczna wyznacza standardy dla reszty świata, sprawiając, że Zachód stara się nadrobić zaległości. Jeśli uważasz, że to przesada, wystarczy spojrzeć na to, jak szybko Chiny zwiększyły skalę swoich inicjatyw w zakresie robotyki. To jak oglądanie Matrixa w czasie rzeczywistym, ale zamiast dystopii jest to utopia fabryczna.
Wielkie pytanie: Co dalej z humanoidami?
A więc, co nas czeka? Czy roboty humanoidalne mają stać się podstawą gospodarstwa domowego, przejmując nasze codzienne obowiązki i pozwalając nam spełnić nasze leniwe fantazje science-fiction? A może pozostaną one domeną fabryk i demonstracji technologicznych, na zawsze unosząc się na obrzeżach naszego życia, ale tak naprawdę nie przekraczając ich granic?
To pytanie w równym stopniu dotyczy ludzkiej psychologii, jak i technologii. Roboty, które potrafią wyrażać emocje, wyglądać i zachowywać się jak ludzie, sprawiają, że marzymy o przyszłości, w której roboty są czymś więcej niż tylko narzędziami – są towarzyszami, współpracownikami, a może nawet przyjaciółmi. Ale aby to osiągnąć, potrzebujemy czegoś więcej niż efektownych demonstracji i głośnych sztuczek. Potrzebujemy robotów, które faktycznie rozwiązują problemy, wzbogacają nasze życie i udowadniają, że są warte inwestycji.
Niezależnie od tego, czy ta przyszłość nadejdzie wcześniej czy później, jedno jest pewne: era robotów dopiero się zaczyna. Humanoidy być może dopiero się rozwijają, ale dajmy im czas. W końcu Rzymu nie zbudowano w jeden dzień.
W międzyczasie ja wciąż czekam na dzień, w którym będę mógł odbyć z moim robotem twarzą w „twarz” filozoficzną pogawędkę.